
Po Polsce jeździ prawie 8 tys. aut elektrycznych
INFO: Z licznika elektromobilności, uruchomionego przez PSPA oraz PZPM wynika, że pod koniec października 2019 r. po polskich drogach jeździło 7884 elektrycznych aut osobowych – podaje bankier.pl.
60% z tych aut, czyli 4701 sztuk, stanowiły pojazdy w pełni elektryczne, a pozostałą część (3183 sztuk) hybrydy typu plug-in. Z danych wynika, że od stycznia do października tego roku zarejestrowano 3250 samochodów całkowicie elektrycznych oraz hybryd typu plug-in, to o 100% więcej niż w tym samym okresie 2018 r.
Źródło: bankier.pl
Niech jeżdżą, kto im broni, ale są drogie, mało ekonomiczne i to wszystko plus cały ten przemysł idą na świecie zdaje się w odstawkę! szkoda więc pieniędzy podatników: Rządzie!
Samochody elektryczne są lewackie. Prawdziwy konserwatysta oddycha spaliną i schodzi na raka płuc.
Lepiej zemrzeć na raka płuc niż na syfilis jak lewak Lenin.
Trochę kontrowersyjna teza…
Elektryki zanieczyszczają mocniej od spalinowych pojazdów. Zasada zachowania energii się kłania.
Na dodatek do momentu wytworzenia sensownych ogniw są drogą i nieekonomiczną zabawką.
Jasne, że silnik elenktyczny jest super. Tylko jakby był jeszcze sensowny generator prądu.
Zasada zachowania energii by się kłaniała, gdyby elektrownie produkowały prąd z takiego samego paliwa, jakie spalają pojazdy spalinowe. Ponieważ tak nie jest, dalsze wnioskowanie jest bez sensu.
Ze złych założeń nie muszą (choć z reguły tak jest) wypływać błędne wnioski. Była tu już dyskusja o sumarycznym śladzie węglowym produkcji i 10-letniej eksploatacji takich aut w porównaniu z dieslami – wyszło porównywalnie, przy założeniu – moim zdaniem BARDZO śmiałym – że to jeden akumulator (główny składnik tego śladu węglowego w zakresie produkcyjnym) wytrzyma te 10 lat (ja mam inne doświadczenia choć to może inne akumulatory).. Inny aspekt to wzrost cen energii, a właściwie “wyścig cenowy” między paliwami a energią elektryczną, stawiający pod znakiem zapytania sens ekonomiczny tych aut. Choć oczywiście administracyjnie można zakazać lub nakazać cokolwiek i wtedy sens tracą jakiekolwiek rozważania o “sensie ekonomicznym”.
Wypowiedź sensowna.
I choć przyszłość wydaje się należeć do “elektryków”, obecnie (BEZ WSPARCIA tzw. PAŃSTWA) nie są konkurencyjne.
Zaś bezpośrednie i obliczeniowo proste zastosowane Zasady Zachowania Energii wydaje się wątpliwe… A wiarygodne wymagałoby obliczeń i nieco arbitralnych wyborów wartości.