Koronawirus powstał w laboratorium? Pierwsze przecieki dotyczące powstania SARS-CoV-2.

Dzięki wysiłkom naszych kolegów, którzy na tym etapie sprawy chcą zachować anonimowość, zaczynają ukazywać się pierwsze przecieki dotyczące powstania koronawirusa i tego jego nagłego pojawienia się.  Weszliśmy w posiadanie materiałów PAN oraz AGH w Krakowie, z których niezbicie wynika, że już w latach 2000 – 2005 prowadzone były w skali przemysłowej badania nad redukcją siarki w węglu metodą hodowli stosownych struktur bakteryjnych. 

Jest to zresztą  wynalazek opatentowany, a właściwie to był, bo prawa patentowe wykupiła KWK Janina w Libiążu w roku 2000. Obszar o powierzchni ponad 2 ha został pokryty warstwą silnie zasiarczonego miału, po czym wprowadzono tam kulturę bakterii, która przetwarzała niezwykle skutecznie tzw. luźną siarkę w trwałe związki, które w spalaniu nie wytwarzały tlenków siarki i przechodziły wprost do popiołu.  Była to działalność wysoce opłacalna i setki tysięcy  ton „niesprzedawalnych” zasiarczonych miałów udało się dyrekcji kopalni dość łatwo upłynnić na polskim rynku.  Prace te prowadził i nadzorował z ramienia kopalni inżynier Jacek Kałuża, późniejszy członek zarządu Nadwiślańskiej Spółki Węglowej.

Po tym sukcesie grupa naukowców z AGH ( w tym znany w górnictwie prof. B – ke) postanowiła wyjść naprzeciw poważniejszemu zagadnieniu i zająć się likwidacją nadwyżki produkowanego przez przemysł dwutlenku węgla stosując  metody biodegradacji z uwzględnieniem kolonii właśnie bakterii i wirusów.  Po kilku latach prób naukowcy z AGH uzyskali pierwsze mierzalne w skali przemysłowej stanowisko laboratoryjne operujące wirusem, który właśnie pochłaniał dwutlenek węgla (żywił się nim) wydzielając tlen (O2) oraz węgiel (C) – węgiel w swej postaci ultra czystej, nie istniejącej w przyrodzie poza diamentem.  I tu nastąpił przełom, bo stało się oczywiste, że ten węgiel po procesowy, poddany wysokiemu ciśnieniu i wysokiej temperaturze, krystalizuje i przechodzi właśnie w formę najprawdziwszego diamentu.  Sprawa okazała się fenomenalnie opłacalna, ekologicznie i finansowo, stąd zresztą polska nazwa KORONAwirus,  bo korona w języku polskim była zawsze elementem władzy, majestatu i bogactwa.

Podobno silne tarcia występujące wśród naukowców prowadzących ten temat dotyczyły sposobu jego patentowanie lub właśnie utajnienia oraz sposobu finansowania dalszego rozwoju kolonii koronawirusa.  Wicepremier Gowin nie zgodził się na dodatkowe dotacje i wreszcie, po ponad półrocznych tajnych negocjacjach z ambasadą Chin w Polsce, Chiny zakupiły technologię, ale postawiły twardo warunki finansowe:  zaliczka, a potem procent od sprzedaży.     Z kolei strona polska była zobowiązana do uruchomienia pierwszej linii produkcyjnej na koszt strony Chińskiej w Chinach.

Ze zdobytych informacji wynika niezbicie, że właśnie w prowincji Wuhan rozpoczęto pierwsze próby i że wbrew regulaminowi postępowania, właśnie Chińczycy przekroczyli wartość graniczną ciśnienia, bo chcieli uzyskać wyższą wydajność krystalizacji węgla i wyższą produkcję diamentów.  Do wycieku doszło na dokładnie 2 tygodnie przed pierwszymi zgłoszonymi przypadkami zachorowań.  Prokuratura nie potwierdza ani nie zaprzecza tym doniesieniom, nie chce się w tej sprawie kontaktować z naszymi dziennikarzami, koncern TAURON, obecny właściciel KWK Janina, milczy. Milczy też otoczenie rektora AGH i nawet nie można się umówić na spotkanie.  Profesor B..ke przebywa podobno za granicą, właśnie w Chinach.  Będziemy informować o dalszym rozwoju naszego śledztwa.

Paweł  Śląski