Wtorkowa pikieta WZZ "Sierpień 80" spotkała się z reakcją młodych konserwatywnych liberałów ze Stowarzyszenia KoLiber. Wydali oni z tej okazji oświadczenie, w którym nie pozostawiają suchej nitki na postulatach związkowców, domagających się podwyższenia płacy minimalnej czy wprowadzenia zakazu zwolnień pracowników.
Według KoLibra "grozi to katastrofą gospodarczą, co zdaje się być podwójnie nieodpowiedzialne w dobie kryzysu".
W przeciwieństwie do domagających się interwencji państwa związkowców z "Sierpnia", rozwiązanie pracowniczych problemów członkowie KoLibra widzą w poluzowaniu Kodeksu pracy i obniżce podatków. W oświadczeniu czytamy, że "celem uelastycznienia prawa pracy jest poprawa sytuacji przedsiębiorstw, co przekłada się na los każdego pracownika, którego dobro winno leżeć na sercu związkowcom".
Michał Koloch, szef katowickiego KoLibra, dodaje przewrotnie, że jego organizacja mogłaby się podpiąć pod naczelne hasło związkowców "Nie będziemy płacić za wasz kryzys", lecz rozumie je w diatmetralnie różny sposób.
– Upadające banki i niewydajne spółki nie powinny być finansowane z kieszeni podatnika, tak jak dzieje się np. we Francji i w USA. Obecna recesja jest wynikiem naturalnej korekty rynku, który wcześniej był sztucznie stymulowany i regulowany – mówi Koloch. – Niestety, związkowcy zdają się nie rozumieć mechanizmów rynkowych, stąd ich skrajnie szkodliwe postulaty. To jakby gasić pożar przez dolewanie benzyny! – dodaje.
Opracował: Tomasz Cukiernik