INFO: Polski samolot cywilny z pilotem, który zamierzał nielegalnie wyemigrować do Austrii w 1975 r. został zastrzelony na Słowacji przez czechosłowackie siły lotnicze, podała gazeta codzienna "Mlada Fronta Dnes", odnosząc się do zapomnianego przypadku, w sprawie którego zostało teraz wszczęte śledztwo polsko-słowackie.
Do tej pory prawie nic nie wiedziano o ówczesnej operacji czechosłowackich sił powietrznych, w której wzięły udział dwa myśliwce MiG-31 i dwa samoloty L29, podała "Mlada Fronta Dnes" (MFD).
– Ówczesne władze próbowały ukryć sprawę i przedstawić ją jako wypadek. W raporcie zostały użyte odpowiednie słowa takie jak "katastrofa", "wypadek" i "spadek samolotu" – mówi p.Lubomir Morbacher, historyk ze słowackiego Instytut Pamięci Narodowej.
Do brutalnego ataku na samolot cywilny, który był sprzeczny nawet z dyrektywami komunistycznego reżimu w tamtym czasie, doszło 16 lipca 1975 r. Dwupłatowiec AN-2 był pilotowany przez polskiego pilota i leciał do Austrii przez Słowację. Jeden z czechosłowackich L29 trafił polski samolot zaledwie 8 km przed austriacką granicą. Samolot spadł w pobliżu słowackiego miasta Kuty.
Czeski pilot samolotu, który zestrzelił dwupłatowca, podobno wiedział, że rozkaz zestrzelenia jest sprzeczny z przepisami i dlatego wielokrotnie prosił przełożonych, aby potwierdzili rozkaz. – Byłem żołnierzem i spełniłem obowiązek – miał podobno powiedzieć. Po wylądowaniu powiedział, że zestrzelenie "zostało zatwierdzone przez [Wojciecha] Jaruzelskiego", polskiego ministra obrony, a później prezydenta, napisał "MFD".
Z dokumentów wynika, że dowódcy czechosłowackiej obrony powietrznej, przed atakiem na polski samolot, konsultowali się z polskimi władzami w Warszawie. Warszawa miała wyrazić zgodę na zestrzelenie, napisał "MFD".
Źródło: www.ceskenoviny.cz
Opracował: Tomasz Lewandowski