Niemiecka lewica mówi UE „tak, ale”
Z zadaniami radykalnej zmiany polityki, ale również z uznaniem europejskiej wspólnoty idzie niemiecka lewica na wybory do europejskiego parlamentu. Tylko dwóch delegatów głosowało przeciwko nowemu traktatowi zjednoczeniowemu.
Na zjezdzie partii w Essen głosowano prawie jednomyślnie za zmienionym postulatem zarządu o tytule: "Solidarność, demokracja, pokój – wspólne zmiany w Europie". Tylko dwóch delegatów głosowało przeciwko, wielu się wstrzymało. Niemiecka lewica odrzuca traktat lizboński, żąda nowego dokumentu zjednoczeniowego, o którym mają zdecydować wszyscy obywatele wspólnoty europejskiej jednocześnie w referendum.
P.Lothar Bisky, szef partii lewicy, ostro skrytykowal rząd niemiecki: "CDU i SPD ze swoją polityką wielkiej koalicji uczynili Niemcy atrakcyjniejszymi dla produktów finansowych. Teraz udają wybawców od następstw swych błędnych decyzji" i prezentują p.Józefa Ackermanna, prezesa Deutsche-Banku, jako swietlaną postać.
Aby przezwyciężyć kryzys, szef Lewicy zażądal wprowadzenia podatku od zysków z giełdy oraz opodatkowania milionerów. Dodatkowo konieczny jest "Ochronny parasol dla ludzi". Zwalczanie ubóstwa, lepsza płaca i inwestycje publiczne, dostep do wody, wykształcenia, kultury i mediów są najlepszym programem antykryzysowym.
Ponad 500 delegatów lewicy będzie jeszcze debatować w niedzielę nad programem do wyborów europejskich, które odbędą się 7 czerwca i przedstawi listę kandydatów. P.Bisky ma poprowadzić swą partię jako wiodący kandydat w tych wyborach.
Źródło: www.zeit.de
Opracował: Tomasz Lewandowski