INFO: Przed czwartkowym szczytem G-20 na ulice Londynu wyległy tysiące demonstrantów. Wielu zebrało się by demonstrować pokojowo, ale sytuacja w londońskim City, sercu branży finansowej, szybko przerodziła się w zamieszki.
Londyńska dzielnica banków przypominała miasto w stanie oblężenia. Pod hasłami: "szturmować banki", "wstydźcie się", "kapitalizm nie funkcjonuje" swoją złość manifestowało 4000 ludzi. Oblegano Bank of England – setki demonstrantów próbowało wedrzeć się do środka. Co nie udało się tutaj, powiodło się w jednej z nieczynnych dzisiaj filii Royal Bank of Scotland. Zamaskowani demonstranci rozbili szyby i dostali się do pomieszczeń banku. Przez okna wyrzucano drukarki i inny sprzęt biurowego wyposażenia. Doszło do ostrych starć z policją. Blisko 5000 policjantów próbowało utrzymać tłumy w Londynie pod kontrolą.
Wielu uważa, że to banki odpowiedzialne są za załamanie się światowego systemu finansowego i kryzys gospodarczy, największy od czasów drugiej wojny światowej. Szczególne oburzenie wzbudziła polityka Royal Bank of Scotland, który zanotował rekordowe straty w brytyjskiej historii firmy (26 mld euro), co nie przeszkodziło byłemu szefowi Fredowi Goodwinowi zainkasować rocznej pensji w wysokości 760 tys. euro.
Doszło również do prowokacji ze strony urzędników, którzy nie brali sytuacji poważnie: niektórzy wychylali się z okien i rzucali w tłum dziesięciofuntowe banknoty. Kierownictwa niektórych filii prosiły pracowników poprzedniego dnia o przyniesienie obiadów z domu, by uniknąć wychodzenia na miasto w porze lanczu, jeszcze inni zdecydowali się pojawić w biurze, ale nie w garniturach, by w drodze do pracy nie rzucać się w oczy.
Źródło: diepresse.com
Opracował: Tomasz Lewandowski